Na początku września w późnych godzinach popołudniowych w
okolicach Różanki widziano dzika. Stworzenie biegło z niemałą prędkością,
mogłoby się zdawać, że na oślep i to samym środkiem Parku Kasprowicza, polanami
i alejkami. Aż zniknęło za licznymi krzakami.
Spacerujący ludzie stanęli w osłupieniu, choć wielu
przyznaje, że tego rodzaju zajścia nie należą do rzadkości. Pani Elżbieta (lat
45) mówi: „Coraz więcej we mnie strachu, kiedy myślę, że w każdej chwili zza
drzew może wyskoczyć tak niebezpieczny zwierz…”
Miejscowi działkowicze, Tadeusz (lat 65) i Katarzyna (lat
51) otwarcie relacjonują „Jednego dnia
kret, drugiego wiewiórka, a niedługo potem pojawia się ni stąd ni z owąd
potężny dzik, który może narobić i szkody, i krzywdy…”. Zamiast w spokoju
odpoczywać i oddawać się relaksowi, trzeba mieć się na baczności, by w razie
niespodziewanego natarcia wyjść bez szwanku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz