piątek, 31 sierpnia 2012

BILETOWY PROBLEM

Minął już jakiś czas od momentu wymiany biletów komunikacji miejskiej. Niektórzy mieszkańcy zdarzyli się już do niej przyzwyczaić, nie wszyscy. Przejście na nowe bilety teoretycznie nie zmieniło wiele. Mieszkańcom spodobało się wyrównanie ceny biletów i większość z nich przymknęła oczy na zabranie paru minut ważności biletu. Minimalny czas jazdy okazał się jednak rozstrzygający dla mieszkańców spoza centrum.

"To metoda kija i marchewki. Miasto zaoferowało nam nieco tańsze bilety zabierając cenne minuty. Teraz, żeby dostać się na do centrum brakuje mi trzech minut. Mam więc do wyboru, kupić droższy bilet, jechać na gapę, lub wysiąść przystanek wcześniej. Najczęściej wybieram właśnie te ostatnie rozwiązanie, ponieważ boje się kontroli, przy której ewidentnie wyjdę na gapowicza..." -Skarży się Dominik (lat 20), dla którego tramwaje to kwestia dostania się w okolice centrum miasta.

"Dlaczego nie traktuje się nas na równi z innymi mieszkańcami? Płacimy więcej za dojazd komunikacją miejska, tylko z tego powodu, że nie mieszkamy w centrum. Traktuje nas się jak mieszkańców gorszej kategorii, bo ceny te wymierzone są właśnie w nas." -Daje upust swojej frustracji pani Kasia (lat 37).

Pojedyncze głosy nie mają jednak dużego wpływu na zmianę decyzji urzędu miasta. Mieszkańcom dzielnic oddalonych od centrum pozostaje dopłacanie każdorazowo trochę więcej do jazdy, lub zakup biletu okresowego.

Tb.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz